ZUPEŁNIE NIESTRASZNY POTWÓR - bajka
ZUPEŁNIE NIESTRASZNY POTWÓR
Z cyklu: Bajki dla najmłodszych
Teatrzyk dla dzieci w trzech odsłonach
Występują:
- Zupełnie Niestraszny Potwór Chlapek
- Chłopiec
- Wiedźma Baba
- Psikuś zamieniony później w psa
- Mokrawiec
- Bajarz
Akt I
Bajarz:
- W wielkim lesie, przy jeziorze mieszkał mały stworek – Zupełnie Niestraszny Potwór o imieniu Chlapek. Był chyba najdziwniejszym ze wszystkich potworów jakie kiedykolwiek zamieszkiwały wielki las. Dziwność jego polegała na tym, że nie miał właściwie kogo straszyć.
Chlapek:
- Wiadomo wszystkim, że każdy porządny potwór leśny jest odpowiedzialny za straszenie kogoś lub czegoś. Taki na przykład Wilczywyjec straszy swym wyciem wszystkie dzieci, które zgubiły się w lesie, a Huczypuszczyk pohukuje na niegrzecznych chłopców, którzy próbują niszczyć drzewa. Cienioskryty goni po lesie płochliwe zające i sarny, a wodnik Mokrawiec kradnie wodne odbicia, każdego kto się nachyli nad wodą. A ja? Można by rzec, że nie mam żadnego przydziału. Już sam nie wiem, czy jestem straszny i czy w ogóle nadaje się do straszenia.
Bajarz:
- Zupełnie Niestraszny Chlapek błąkał się po lesie, próbował hukać, pukać, wyć i skowyczeć, ale nic mu nie wychodziło. Poza tym bał się ciemności i w nocy nie wychodził ze swego legowiska w dziupli starego drzewa. Lubił za to, kiedy tylko na niebie pokazało się słoneczko, biegać i skakać po leśnych polanach. W ciepłe dni z lubością chlapał się w niewielkim jeziorze przy którym mieszkał. Podpatrywał też ptaki jak budują sobie gniazda, wsłuchiwał się w ich śpiew. (Słychać śpiew ptaków)
Wystrugał sobie nawet z patyka małą fujarę, by wygwizdywać na niej ptasie odgłosy.
(Chlapek wyciąga piszczałkę i w nią dmucha. Wychodzi za scenę)
Bajarz:
- Pewnego dnia Wiedźma Baba, która mieszkała na mokradłach zaprosiła znajome potworki leśne, w tym i Chlapka na specjalnie przyrządzoną przez siebie pizzę szyszkową.
Wiedźma Baba (wchodzi z tacą z jedzeniem):
- Przybywajcie leśne stwory, przybywajcie. Pichce ci ja specjał nie lada. Moja pizza wypieczona jest na grubym cieście mchowym z dodatkiem liści paproci i polnej koniczyny. Posypałam ją rozgniecionymi szyszkami i żołędziami. Będzie pachniało w całym wielkim lesie. Oj będzie…
(na scenie pojawia się Chlapek, Psikuś i Mokrawiec)
Mokrawiec:
- Strasznie jestem głodny. A tu coś smakowicie pachnie.
Psikuś:
- Wiedźmo Babo, co tam dla nas masz? Wiesz przecież, że potworne z nas głodomory.
Wiedźma Baba:
- Jedzcie na zdrowie! Niech cały las ucztuje.
(Chlapek i Mokwawiec rzucają się na jedzenie. Słychać było tylko głośne mlaskanie. Pikuś stoi na uboczu i się cicho śmieje i zaciera ręce)
Wiedźma Baba:
A ty Psikusiu? Dlaczego nie jesz? Nie masz apetytu?
Psikuś (na stronie):
– Jestem leśny stwór, który wymyśla wciąż żarty i różne psikusy. I tym razem nie omieszkałem czegoś przygotować. Czegoś specjalnego. Dosypię do pizzy bardzo ostre ziele pieprzowe. Niby dla smaku, ale zobaczycie jakie będą efekty! Ha!
(głośniej do Wiedźmy Baby)
– Wiedźmo Babo coś twa pizza mało wyraźna w smaku. Pozwól, że dosypię nieco przyprawy. Spróbuj Chlapku, teraz pizza ma lepszy smak.
Chlapek (po skosztowaniu):
- O nie! Co za żar pali mnie w gardle! Wody, wody!!! Muszę się napić wody!
Bajarz:
- Chlapek pobiegł w stronę jeziorka by ugasić palące pragnienie. Mokrawiec również zaczął się krzywić i pobiegł za Chlapkiem. Nawet Wiedźma Baba skosztowała swojej pizzy.
Wiedźma Baba:
- Tfu, ale to ostre. Oj niecny Psikusiu zepsułeś mi przyjęcie! Niech ja cię tylko dopadnę, to zamienię cię w psa i przywiążę do budy.
Psikuś (uciekając):
- Ha, ha, ha! To mi się udało. Zwiewali, że się za nimi kurzyło. Teraz ja muszę dać drapaka.
Bajarz:
- Potworki piły wodę i piły bardzo długo. Słońce zaszło i noc nakryła swym płaszczem las, a oni jeszcze spijali wodę. Tej nocy żaden z potworów nie poszedł do swojej pracy. Z nastaniem ranka na jaw wyszła straszliwa prawda. Po uroczym jeziorku została tylko mokra plama. Cała woda została wypita.
Akt II
(Nad ranem. Chlapek budzi się z pojękiwaniem. W pewnej odległości od niego siedzi chłopiec i chlipie)
Chlapek:
- O jej, o jej, jak mnie brzuch boli z przepicia. Ale co to? Słyszę czyjś chlipot. O, tam gdzie jeszcze wczoraj znajdowało się jeziorko stoi mały chłopiec i płacze. Płacze, że aż serce ściska.
(Chlapek ostrożne zbliża się do chłopca)
Chłopiec :
- O pluszowy misio! Jak słodko wygląda.
Chlapek:
- Kim jesteś i co tu robisz?
Chłopiec:
- Jestem Krzyś. Chciałem wykapać się w jeziorku, ale jego już nie ma. A jak tak bardzo lubię się kąpać na wakacjach. I co ja teraz zrobię? Przecież nie będę się taplał w błocie jak świnka.
Chlapek:
- Wiesz co, przejdźmy się do Wiedźmy Baby. Ona na pewno coś wymyśli, żeby woda wróciła do jeziorka i wtedy obaj będziemy mogli się w niej pochlapać.
Bajarz:
- Tymczasem Baba nie była w najlepszym humorze. Za to, że Psikuś popsuł jej wczorajszą ucztę zamieniła go w szarego kundla i przywiązała łańcuchem do drzewa. Gdy kundel ujrzał zbliżających się Chlapka i Wiktorka cicho zaskomlał.
(odgłos psiego skomlenia)
Chlapek:
- Witaj Wiedźmo Babo
Wiedźma Baba:
- Wiem, wiem dobrze z czym do mnie idziecie. Chcecie bym przywróciła wodę w jeziorze. Ale to nie moja robota. Musicie iść do wodnika Mokrawca. Jeśli go tylko znajdziecie. Tylko on może wam pomóc.
(Chlapek i Wiktorek chodzą po lesie i wzywają Mokrawca)
Chlapek:
- Mokrawiec, gdzie jesteś? Pokaż się!
Mokrawiec (obrażonym głosem):
- Wypiłeś mi wodę z mojego jeziora
Chlapek:
- Naprawdę przykro mi. Wiesz, to było też moje ulubione jezioro, a chłopcu jest tak smutno, że nawet płakał dziś rano. Poradź nam, co mamy zrobić, żeby znów jeziorko było pełne?
Mokrawiec:
- Nie jestem pewien, ale musielibyście chyba pogonić Wietrzyka, żeby ten napędził chmury, z których spadnie deszcz. Problem w tym, że Wietrzyk to najszybszy biegacz w lesie. Nikt nie jest w stanie go dogonić.
Chłopiec:
- Może ja spróbuje. Jestem najszybszy w klasie
Mokrawiec:
- Obawiam się, że nawet najszybszy z najszybszych chłopców nie dogoni Wietrzyka
Chlapek:
- A ja chyba wiem, kto mógłby to zrobić! Chodźmy. Musimy wrócić do Wiedźmy Baby.
Wiedźma Baba:
- Widzę, że Mokrawiec wam coś nie za bardzo pomógł.
Chlapek
- Wiedżmo Babo, czy mogłabyś na chwilę spuścić z łańcucha psa Psikusia. Wiem, jak może odpracować swoje przewinienie. Niech pogoni wietrzyka.
Wiedźma Baba:
- Ha! To bardzo dobry pomysł. Niech więc biega.
(Uwalnia Psikusia)
Chłopiec:
- Zobacz jak piesek biega! Ppopędził jak błyskawica. Dalej piesku, goń Wietrzyka.
(Psikuś w postaci psa biega i szczeka)
AKT III
Bajarz:
- Oba stwory Psikuś i Wietrzyk biegały dzień cały po lesie siejąc zamęt i płosząc zwierzynę. Jednak efekty tej gonitwy miały być wkrótce widoczne. Pod wieczór nad lasem zebrały się wielkie ciemne chmury i zaczął z nich padać rzęsisty deszcz.
(odgłos burzy, szum wiatru, odgłosy deszczu)
- Chłopiec pożegnał się z Chlapkiem, gdyż musiał wracać do domu przed zmierzchem. W domu czekali już na niego zaniepokojeni rodzice. Obiecał jednak, że jutro wróci. Chlapek wgramolił się do swojej dziupli i zmęczony szybko zasnął. Rano obudził go radosny śpiew ptaków. Wyjrzał na polanę i ku swej uciesze ujrzał jezioro pełne wody.
Chlapek:
- O o o! Jest jeziorko! Cudownie!
Chłopiec (wbiegając na scenę):
- Hej! Hej! Jak tylko się obudziłem przybiegłem tu natychmiast. Tak się cieszę! Dobrze się spisał piesek Psikuś.
Wiedźma Baba:
- No, wybaczam mu. Niech na powrót stanie się potworkiem.
Psikuś (już w odmienionej postaci)
- Ale jestem zmęczony tym bieganiem. Nie chce już być więcej psem. Mam dość tych wszystkich żartów. Idę odpocząć.
Wiedźma Baba:
- Odpoczywaj, odpoczywaj! Będę miała czas na przygotowanie nowej uczty. Tym razem dopilnuje, żeby nie było w niej palącego ziela.
Chłopiec:
- Wiedźmo Babo, czy mogę popluskać się w wodzie z Chlapkiem?
Wiedźma Baba:
- Oczywiście! Widzisz Chlapku, z tego zdarzenia i ty masz pewną korzyść. Dowiedziałeś się wreszcie jakie jest twoje przeznaczenie. Nie jesteś stworzony do straszenia. Wręcz przeciwnie. Ty jesteś potworkiem od zabawy dla dzieci. Chłopiec to właśnie wyczuł. Idź i baw się z nim. Troszcz się zawsze o to by był uśmiechnięty i zadowolony.
Chlapek;
- Wspaniale. Dziękuję ci Wiedźmo Babo za dobrą radę. (Do chłopca). No, to co, kto pierwszy do wody?
Bajarz:
- Od tego czasu Chłopiec często spotykał się z Chlapkiem nad jeziorem. A kiedy wracał do domu i było mu smutno otwierał okno na las i słyszał wesołe ptasie trele (odgłosy ptaków). Zastanawiał się wtedy czy to ptaki śpiewają, czy Chlapek gra gdzieś nad jeziorem na swojej fujarce.
KURTYNA
Komentarze
Prześlij komentarz