Posty

Wyświetlanie postów z maja 5, 2021

WIERZBA

  WIERZBA czyli opowieść w dziewięćdziesięciu procentach autentyczna             Miałem jedenaście lat i chodziłem już do czwartej klasy. Była połowa lat osiemdziesiątych XX wieku. Szczęśliwe, beztroskie czasy... Podmiejskie blokowisko zwane dumnie osiedlem na którym mieszkałem dopiero rodziło się w bólach porodowych. Wpierw postawiono wielkie, jedenastopiętrowe betonowe gmaszyska, do których sprowadzono bardzo dużo ludzi, a dopiero potem zaczęto się zastanawiać, jak ci ludzie będą tam funkcjonować. Na osiedlu brakowało sklepów, zakładów usługowych nie mówiąc już o przychodni lekarskiej czy szkole. Zanim powstały te ważne budynki użyteczności publicznej trzeba było sobie jakoś radzić. Do najbliższego megasamu jeździło się autobusem jakieś dziesięć przystanków, przychodnia była zlokalizowana w mieszkaniu na parterze jednego z bloków, a na szkołę przerobiono znajdujący się w sporej odległości od osiedla stary, wiejski budynek, który kiedyś zapewne pełnił jakieś funkcje ur